Dzisiaj wydarzyła się pewna ważna dla mnie rzecz. Stworzyłem pierwszego w życiu poważnego pull requesta.
Nie jest to nic imponującego w kontekście ani jakości kodu, ani użytych rozwiązań. Narzędzie, do którego dorzuciłem trochę swojego kodu, to prosty konwerter historii transakcji, którą można wyeksportować z mBanku, z formatu CSV do formatu MT940. Super niszowa sprawa dla księgowych. O ile dobrze zrozumiałem, istnieje szansa, że z tego rozwiązania korzysta dosłownie jedna osoba.
Czemu więc poświęcam czas na napisanie posta relacjonującego tak błahą w sumie rzecz? Ponieważ od dawna obiecuję sobie, że w końcu przysiądę do jakiegoś publicznego projektu programistycznego i zrobię coś pożytecznego dla ludzkości, dla własnej satysfakcji, dla poprawienia czegoś, co mogę poprawić. Potrzebę tę odczuwam bardziej, od kiedy zapoznałem się z historią Jacka, dziadka Louisa Rossmana. Historia jest bardzo ciekawa, polecam odsłuchać - nie będę spoilerować ani spamować (od 4:40 do 12:57).
I am Jack's kid from the street
Przy okazji poznałem kilka nowych rzeczy, które po prostu wypiszę, żeby w internecie został po tym ślad:
- postanowiłem się postarać i zostosowałem w nazwie commitów coś, co okazało się być konwencją Conventional Commits. Wygląda ślicznie.
- dodatkowo do stylów CSS wykorzystałem bibliotekę o nazwie PicoCSS, dzięki której można stronę HTML napisać semantycznie i ostyluje się ona "sama" w miarę elegancko.
- do uruchamiania środowiska programistycznego skorzystałem z pakietu NPM concurrently, który równocześnie odpala kilka skryptów naraz, łączy ich ouptuty w jeden strumień, i umożliwia robienie kolorków i etykiet. Ładne i przydatne.
- w CSS można zrobić coś, co nazywa się
mask-image
, co w połączeniu z obrazkiem wspierającym przezroczystość można wykorzystać jako trik do ustawienia dowolnego koloru tego obrazka. - oraz że 120 to optymalny limit liczby znaków w edytorze kodu.
To był dobry dzień. A nawet nie ma siedemnastej.