Dawno temu, będąc świeżo "po studiach", z jakiegoś powodu kupiłem sobie zegarek. Wybrałem wtedy model Timex T2N794, który spodobał mi się, ponieważ był cały czarny. Koperta, znaczniki godzin, wskazówki, pasek - wszystko czarne - oprócz sekundnika. Ten mimimalizm bardzo mi odpowiadał. Cena co prawda na tamte czasy nie była dla mnie zbyt minimalna, ale decyzja zapadła. Kupiłem.
I chodziłem w tym zegarku zawsze i wszędzie, możliwe nawet, że w nim spałem. Do momentu, aż w końcu nie przestałem - nawet nie pamietam, dlaczego. Wtedy zegarek trafił do pudełka o nazwie pudełko z rzeczami, których już nie używam, ale których nie chcę wyrzucać, bo nadal są dobre, ale też nie sądzę, że ktokolwiek je ode mnie odkupi, a ja nie chcę oddawać ich za darmo, więc je tak trzymam. Aktualnie pudełko zamieniło się w dwa regały z siedmioma półkami po 80 cm szerokości każdy. Ale o tym innym razem.
Ostatnim zegarkiem, który nosiłem, był Apple Watch 8, który dostałem od firmy, dla której robiłem aplikację na ten zegarek, po to, żeby móc testować to, co robię na bieżąco. Oczywiście w czasie, gdy nie pracowałem, zegarka również używałem. Nie jestem jakimś wielkim fanem inteligentnych zegarków, ale Apple Watch był w stanie tę moją obojętność odrobinę przesunąć, bo nie da się mu odmówić użyteczności. Rzeczy takie jak pomiar parametrów podczas treningów (można w nim nawet pływać!), łagodne, bezhałasowe budzenie, monitorowanie parametrów zdrowia, czy dyskretne powiadamianie to wygody, do których łatwo się przyzwyczaić. Jednak projekt się skończył - przynajmniej dla mnie - więc i zegarek trzeba było oddać. W ten sposób powróciłem na bezzegarkowie.
Wtem przypomniałem sobie o moim starym, dobrym Timexie. Przekopałem regał, znalazłem pudełko, w nim znalazłem Timexa, trochę nazgryzionego przez czas, bo niedziałającego, oraz z jakiegoś powodu, bez paska - ale nadal wyglądającego świetnie. Pozostała tylko jedna rzecz do zrobienia: iść do zegarmistrza, wymienić baterię, dokupić pasek, i rozpocząć kolejny rozdział w swoim życiu. Cztery rzeczy do zrobienia.
Pasek chciałem kupić czarny, żeby zachować rzetelność historyczną, oraz "tekstylny" - nie metalowy i nie skórzany. Zegarmistrz pokazał mi wszystkie tekstylne, pasujące do szerokości zegarka paski. Praktycznie wszystkie były czarne (co za zbieg okoliczności), niektóre miały kolorowe akcenty, niektóre miały kolorowe paski po całej długości. I z jakiegoś powodu, jeden z tych pasków był cały czerwony.
Zgadnijcie co.
Mam nowy zegarek.